28 marca 2014 w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Krakowie odbył się wieczór autorski dwójki poetów: Justyny Chłap-Nowakowej i Jan Owczarka, pt. Ucieczka z pustego nieba. Spotkanie zorganizowała Fundacja im. Maurycego Mochnackiego a prowadził je prof. Krzysztof Koehler.
Wiersze i sylwetki poetyckie Justyny Chłap-Nowakowej i Jana Owczarka łączy wiele: dojrzałość stosunkowo późnych debiutów, zakorzenienie w klasycznym nurcie poezji polskiej XX wieku, połączenie prostoty z literackim wyrafinowaniem, czytelna obecność w doświadczenia religijnego i losu polskiego w tematyce poszczególnych utworów. Justyna Chłap-Nowakowa jest znaną badaczką polskiej literatury emigracyjnej XX wieku, autorką monografii środowiska poetyckiego II Korpusu gen. Andersa oraz pracownikiem naukowym Akademii Ignatianum w Krakowie. Jej debiutem poetyckim jest wydany w ubiegłym roku przez Wydawnictwo Arcana tomik Niewidzialny ślad. Jan Owczarek, absolwent polonistyki i historii Uniwersytetu Wrocławskiego od 30 lat pracuje jako nauczyciel I LO w Jeleniej Górze, publikuje od roku 2009 i jest autorem pięciu tomików (Kantyczka prowincjonalna, Pieśn o ziemi, Chwila mistyczna, Wtedy zrozumiesz, Genealogia).
Wiersze przeczytane przez autorów poruszyły licznie zebraną publiczność. W prowadzonej przez Krzysztofa Koehlera rozmowie padło wiele interesujących uwag na temat miejsca poezji w życiu autorów (wypełnionego na co dzień nauczaniem literatury), dzieciństwa, melodii wiersza, patronów literackich i wielkiego znaczenia poezji Zbigniewa Herberta, którego Jan Owczarek jest świadomym uczniem i kontynuatorem.
Justyna Chłap-Nowakowa
UTRACONA HISTORIA
Za mali, żeby słuchać w skupieniu
i pamiętać dłużej niż przez mgnienie.
Zbyt głupi, by pytać o to, co istotne.
Ukradkiem zerkaliśmy w okno
przestępując z nogi na nogę:
jak tu doczekać kresu opowieści.
Z podwórka, jak syrena
wzywały sprawy pilne:
trzepak i gra w gumę.
„Co było potem” – dziś nikt nie dopowie.
Z niedosłuchanych wspomnień,
w których przeglądał się świat
jeszcze sprzed Wielkich Wojen,
ostały się odłamki drobne.
Nie umiem ich w historię złożyć.
Za późno już, by się cofnąć
i zawołać przez okno,
że teraz nie mogę wyjść.
Z tomu: Niewidzialny ślad, Kraków, Arcana, 2013.
Jan Owczarek
OBŁOKI NAD FERRARĄ
O jakże inne te obłoki niż z Pańskiego wiersza Panie Zbigniewie
Szara wilgotna i ciężka kurtyna
smutno zwieszona i ociekająca deszczem nad skulonymi sylwetkami
domów
Tak je przynajmniej zobaczyłem po raz pierwszy gdy jechaliśmy pociągiem
z Udine do Bolonii mijając szlachetną Padwę i Rovigo
Tak Rovigo gdzie gotów byłem wysiąść by zobaczyć miasteczko z
niepewnym i niejasnym statusem w Pana pamięci
Domy które zobaczyłem ze stazione były nowe i mało ciekawe
Padał deszcz i Włochy wydawały się nieprzychylne
W Bolonii też było pochmurno i alpejski wiatr przygnał deszcz aż tutaj
Zamiast radości renesansu snuła się londyńska wilgoć
Na pocieszenie wypiliśmy butelkę czerwonego wina chcąc niejako
ogrzać się słońcem Italii od środka
Zobaczyłem je kilka dni później
Były rzeczywiście takie jak je Pan opisał białe podłużne ostro
ścięte od spodu
Ja takie obłoki już widywałem nie w muzeach na obrazach wielkich
Mistrzów
ale podczas rowerowej wyprawy przez Suwalszczyznę
Senne prawie nieruchome ale stabilne i niezawodne jak amerykańskie
lotniskowce płynęły gładko i delikatnie głaszcząc szorstką
skórę krajobrazu
A może to co obserwowaliśmy Panie Zbigniewie to były manewry
Zastępów Anielskich
Ich zwarty biały szyk jak flotylla greckich łodzi która podąża wolno
i nieustępliwie na wojnę
z Północą