Czerpać wzorce z historii

W 1883 w niewielkim Chyrowie koło Sambora, na Kresach dawnej Rzeczypospolitej ojcowie jezuici założyli gimnazjum, właściwie Zakład Naukowo-Wychowawczy, który stał się jedną z najlepszych szkół w dziejach edukacji naszego państwa. Wkrótce szkoła ta, mimo że leżąca na prowincji, z dala od wielkich ośrodków akademickich i liczących się centrów kulturowych stała się „szkołą elit II Rzeczypospolitej”. Kilkadziesiąt lat wcześniej, bo w 1805 roku również w prowincjonalnym Krzemieńcu, Tadeusz Czacki założył Liceum Krzemienieckie – zwane także Atenami Wołyńskimi, dla podkreślenia poziomu edukacji tej szkoły i roli, jaką odegrała w krzewieniu kultury polskiej na Wołyniu. Choć liceum to istniało początkowo do 1831 roku, to i tak mogło poszczycić się wielkimi nazwiskami – zarówno wśród wykładowców, jak i opuszczających jego mury uczniów. Nauczali tam m.in. powieściopisarz Józef Korzeniowski oraz późniejsi profesorowie Uniwersytetu wileńskiego: wybitny historyk Joachim Lelewel oraz literaturoznawca Euzebiusz Słowacki1. W spisie absolwentów, dopatrzeć się można całej plejady znakomitych polskich naukowców, poetów, pisarzy, artystów i polityków. Uniesposób wymienić ich wszystkich, przykład niech stanowi nazwisko Juliusza Słowackiego. Liceum Krzemienieckie reaktywowano, również z niemałym sukcesem, w latach 1922 – 1939, a więc w okresie międzywojnia, czyli wówczas, kiedy swoje triumfy święciło także wspomniane wyżej gimnazjum chyrowskie. Świadczyłoby to zatem o istnieniu w okresie II Rzeczypospolitej jakiegoś „złotego środka” na umiejętność tworzenia doskonałych, liczących się szkół, z których absolwentów rekrutowały się przyszłe elity kraju, będące gwarancją jego stabilności i rozwoju.

O wzorcowym modelu edukacji międzywojnia, owszem, opartego na żmudnym studiowaniu łaciny, greki, algebry i geometrii oraz nauk przyrodniczych czy innych przedmiotów potrzebnych do dalszych studiów, wiadomo nie od dziś. To, co przykuwa uwagę w dzisiejszych czasach – okresie gorących dyskusji o modelu edukacji współczesnego Polaka (Europejczyka) i nieustannych reform szkolnictwa na wszystkich jego szczeblach – to zupełna niemal ignorancja wobec tych zasad, które dla szkół międzywojnia współtworzyły gruntowne, pełne wykształcenie. Chodzi o kształtowanie tożsamości narodowej, wymodelowanie etosu i zakorzenienia w tradycji...

 

Całość do pobrania tutaj

Wyobrażenie szkoły kojarzy się z instytucją umieszczoną na ogół w pokaźnym budynku, do którego rano dziarsko spieszą nauczyciele i nieco mniej entuzjastycznie młodzi chłopcy i dziewczęta. Odbywają się w nim regularne lekcje trwające czterdzieści pięć minut i zbyt krótkie, odmierzane dźwiękiem szkolnego – dzisiaj już elektrycznego – dzwonka, przerwy. A przecież szkoła to nie tylko lekcje, ortodoksyjnie majoryzowane przez sporą część kadry pedagogicznej. Choć ranga lekcji nie powinna być kwestionowana, wiemy, że nie zawsze czas spędzony przez uczniów w ławce przynosi oczekiwane efekty. Dlatego ważnym sposobem wzbogacania wiedzy szkolnej są różnego rodzaju zajęcia o charakterze doświadczalnym, laboratoryjnym. Praca z mikroskopem, retortą czy modelem silnika wysokoprężnego z pewnością ułatwiają zrozumienie zjawisk omawianych przez nauczyciela i opisanych w podręczniku. Dla nauczyciela historii czy języka ojczystego takim laboratorium jest wycieczka. Wyjście poza mury szkolne jest szansą na przybliżenie uczniom wielkiej historii dziejącej się tuż obok, na ukazanie ważnych artefaktów kulturowych, na przygotowanie do uczestnictwa w życiu kulturalnym ich miasta czy okolicy.

 

Wycieczki szkolne mogą mieć różny charakter: od rekreacyjnych, integracyjnych – z wyraźnie uwypuklonymi celami wychowawczymi, poprzez czysto krajoznawcze, które łączą zadania wychowawcze z poznawczymi, aż po wycieczki przedmiotowe, w których dominuje ich dydaktyczny wymiar (co podczas trwania takiej wycieczki nie wyklucza rekreacji i – często bardzo istotnych – walorów wychowawczych). Wycieczką będzie wyjście do pobliskiego muzeum, odwiedziny biblioteki i zapoznanie z jej zasobami, zwiedzanie miejskiego archiwum, odwiedzanie w celu poznania dawnych form architektonicznych pobliskich kościołów czy pałaców. Ważnym doświadczeniem dla uczniów może być spacer po wojskowym czy historycznym cmentarzu. W mniejszej miejscowości będzie to wyjazd do teatru czy opery, często połączony z innymi atrakcjami, np. zwiedzaniem ogrodu zoologicznego czy botanicznego...

Całość do pobrania tutaj

W Chorografii Jana Długosza, czyli w geograficznym opisie zamieszkanych ziem, pierwsze miejsce zajmuje hydrografia. Łatwo to zrozumieć – logiką osadnictwa rządzi bieg rzek i nazwy miejscowości są wobec nazw rzek wtórne. Wśród prawobrzeżnych dopływów górnej Wisły wymienia Długosz Białą, Sołę, Skawę, Rabę, Dunajec Czarny i Biały z dopływami Łososina, Uszew, Poprad i Biała. Wszystkie one, z wyjątkiem Dunajca, wypływają według Długosza z Gór Sarmackich (Sarmatici Montes) - odpowiednika Beskidów Zachodnich. Dunajec Czarny i Biały mają swoje źródła in Alpibus altissimis Hungarie, quorum nivalis semper vertex, qui Tatri a vulgo appellantur, a zatem w bardzo wysokich Alpach węgierskich, których grzbiety są zawsze pokryte śniegiem, a które przez lud nazywane są Tatrami. Tak więc Tatry przypisał Długosz Węgrom. Z kolei w rejonie Soły wymienia Długosz Babią Górę, którą nazywa Babą. Ten wytrawny średniowieczny kronikarz – geograf miał jednak nikłą znajomość gór. W XIV wieku osadnictwo było już poważnie zaawansowane w Beskidach i na Podhalu, gdzie rozsiadły się już Nowy Targ, Szaflary, Harklowa, Waksmund i inne. Długosz wymienia te miejscowości, często jako pierwszy, wzmiankuje choćby należącą do cystersów Rabkę z jej solanką, używając stwierdzenia Sal in Rabschyca. Przez przełęcze karpackie prowadziły już uczęszczane szlaki komunikacyjne, a w Tatrach rozpoczęto poszukiwania górnicze. Chorografia o tyle zwraca uwagę na góry, o ile łączył się z nimi jakiś znamienny obiekt sakralny czy rezydencja lub jakaś tradycja historyczna. Masywy górskie tu nie istnieją ani pod względem krajobrazowym, ani etnograficznym. Brak też jakichkolwiek legend związanych z masywem Karpat...

Całość do pobrania tutaj

Polecamy

Wesprzyj nas

Fundacja im. Maurycego Mochnackiego może realizować swoje cele i projekty tylko dzięki Państwa wsparciu. Każda, nawet niewielka kwota wpłacona na nasze konto, stanowi dla nas istotną pomoc. Bardzo liczymy na wsparcie finansowe ze strony wszystkich, którym zależy na rozwoju polskiej humanistyki. Wszystkim Darczyńcom, Firmom oraz Instytucjom, które już wspierają nasze działania, serdecznie dziękujemy za pomoc i zaufanie.

Wpłaty (z dopiskiem „Darowizna”) prosimy kierować na konto: 

61 1090 2590 0000 0001 2274 4930 (Bank Zachodni WBK S. A.).

Kontakt

Dane Fundacji im. Maurycego Mochnackiego:

e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

tel: 789 293 182

Adres korespondencyjny:  ul. Powstańców 121A, 31-643 Kraków

KRS 0000493290

NIP 9452177380

REGON 123023891

Nr konta: 61 1090 2590 0000 0001 2274 4930 WBK Bank Zachodni